Dziś o filmie nieco posuniętym w latach (w czasach, kiedy wychodzą tysiące filmów na rok, 2011 to powrót do epoki kamienia). Niedawno wróciłam do Musimy porozmawiać o Kevinie, bo co prawda, nie jest to film bezbłędny, ale bardzo intrygujący. Polecam.
Lynne Ramsay |
W skrócie:
Aktorstwo: wyrazista gra Ezry
Millera i doskonała drugoplanowa rola Johna Reilly
Co w filmie smuci: przesada
Co w filmie cieszy: że może
być i komercyjnie, i ambitnie zarazem
Czy film jest przyzwoity: tak
Ocena: 5/6
Smutek na czerwono
Gdyby kolor czerwony mógł mówić, wykrzyczałby jak bardzo
nie chce być nadużywany w tym filmie (tak samo jak róż na polskim plakacie
produkcji). Motyw przewodni może się obronić tylko rozsądnie dawkowany, ale
najczęściej eksploatowany ponad miarę staje kością w gardle widza. A czerwień w
Musimy porozmawiać o Kevinie (2011)
ślizga się pomiędzy kadrami, szuka miejsca w każdej dziurze. Czerwone wino,
farba, piłka, miś, światło i pomidory. No i krew. Krwi widocznej gołym okiem
jest akurat jak na lekarstwo, ale jej obecność czuć wszędzie. Jest symbolem
zbrodni, winy i pokrewieństwa, patetycznie zapowiadającym maraton cierpienia.
Tomatina |
Najnowszy film pełnometrażowy Lynne Ramsay powstał dziewięć
lat po zachwalanym przez krytykę Morvern
Callar. Ten czas musiał wiele zmienić, bo reżyserka zaprezentowała rzecz
bardzo różną od swoich poprzednich produkcji. Charakterystyczna szkocka
surowość ustąpiła miejsca amerykańskiemu rozbuchaniu, gdzie nawet biała ściana
jest zabiegiem estetycznym. To jednak ciekawa odmiana, bo Brytyjka zapewniła swojemu dziełu wszystko co
najlepsze: doborową obsadę, wysmakowane zdjęcia, rewelacyjną muzykę i szokującą
historię opartą na książce pod tym samym tytułem.
Co za dużo to nie zdrowo
I może tego dobrodziejstwa jest aż za dużo. Reżyserce
trudno było wyrzec się wielu pomysłów, co widać już od pierwszych ujęć Musimy porozmawiać o Kevinie. Zasłona
poruszana przez wiatr od razu przywodzi na myśl początkową scenę Nazwij to snem (1999), wywołuje niepokój
i zwiastuje tragedię. Jednak jeden wstęp nie starczy - po chwili ukazują się
sceny z udziału głównej bohaterki w Tomatinie, a potem kolejne i kolejne
obrazy, o których już nie wiadomo, czy mają być częścią prologu czy właściwą
historią. Dużo w tym filmie zabiegów intrygujących, ale całkowicie bezcelowych,
jak na przykład wyobrażenie ojca Kevina jako św. Sebastiana.
Tilda Swinton |
W swoich poprzednich filmach reżyserka poruszała się w
świecie biedy - intelektualnej bądź materialnej. W jej ostatniej produkcji zakrólowało
ubóstwo całkiem innego typu, bardziej charakterystyczne dla współczesnego
świata – brak szczerości.
Piękna tragedia
Porozmawiajmy o
Kevinie to ironiczna opowieść o rodzinie, w której wszystko potoczyło się
dokładnie tak jak nie powinno. Protagonistką tej historii jest Eva (bardzo
przekonująca Tilda Swinton), zdolna i ciekawa świata podróżniczka, która trochę
wbrew sobie zakłada rodzinę i tym samym rozpoczyna swoje życie w koszmarze
urządzonym przez własnego syna (Ezra Miller). Kevin to przebiegła istota, która
zdaje się żyć tylko po to, by uprzykrzać życie swojej matce, nie bacząc na
konsekwencje. Jak tytułowy Synalek z
1993 roku jest zimny i podstępny w grze, której planszę stanowi rodzinny dom.
Matką otwarcie gardzi, a z zakłamanego ojca chcącego żyć amerykańskim snem (John
C. Reilly) robi kretyna każdego dnia.
Ta skrajna i na pierwszy rzut oka nieprawdopodobna postać
brzmi trochę jak spadkobierca Omena
(1976). I choć Ezra Miller wykreował demoniczną osobowość, której każde
spojrzenie wzbudza dreszcze, to wcale omenowskiego Damiena nie przypomina. Kevin
nie sieje horroru, a smutek. Jest architektem elektryzującej, zagadkowej i
pełnej nienawiści więzi z matką.
Matka i syn w nowym domu |
Początkowa scena unoszenia Evy w czasie hiszpańskiego
święta wyraźnie zapowiada bierność głównej bohaterki, która w czasie zabawy
daje ponieść się tłumowi, a potem obrzucać pulpą. I później tak przez całe
życie. Z pozoru silna, wyzwolona i odnosząca sukcesy kobieta daje kierować
swoim życiem innym ludziom. W szczególności mężowi, osobie na wskroś
przeciętnej, o której osiągnięciach czy pracy widzowi nie wiadomo nic. Eva daje
się obarczyć obowiązkiem urodzenia i wychowania dzieci, ulega decyzji męża o
przeprowadzce. Bezrefleksyjnie przyjmuje ohydztwa syna, a potem społeczeństwa.
Eva jest biblijnie dobra – nieustannie nadstawia drugi policzek i sama wymierza
sobie pokutę. Świadoma wszystkiego, co dzieje się w jej rodzinie, kompletnie
nie potrafi się do tego ustosunkować, cały czas wybierając złą drogę - drogę
uległości.
Tilda Swinton |
Lynne Ramsay tworzy czasami wręcz abstrakcyjny świat
absurdów, w którym traumie i tragedii towarzyszą cukierkowa piosenka Buddy’ego
Holly i skoczne country. W tej rzeczywistości największy antagonista jest twoją
wierną kopią, piękne obrazki ukazują niedoskonałe ciała i patologiczne
charaktery, a zdezelowane logo i wytarte plakaty biura podróży oferują podróż
życia.
Musimy porozmawiać
o Kevinie jest na tyle przewrotny, że nikt nigdy nie porozmawia w nim o
Kevinie. W nieco pretensjonalnej formie reżyserka zawarła miraż współczesnego
społeczeństwa i miejsca, jakie zajmuje w nim matka. Film zadaje wiele pytań pozostawionych
bez odpowiedzi i przestrzega jak bardzo należy spodziewać się niespodziewanego.
We wszystkich odcieniach czerwieni.